Forum Klub Książki Strona Główna


Ten bezczelny narrator 1-3

 
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum Klub Książki Strona Główna -> Twórczość użytkowników
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zabijacielka
Administratorka



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8

Skąd: Dymiący Piecyk

PostWysłany: Nie 10:29, 09 Kwi 2006    Temat postu: Ten bezczelny narrator 1-3

Dwie godziny wolnego, dzieci nie płaczą, wygrzebię coś z mojej teczki w różowe tulipany i zamieszczę opowadanie... Hm, coś na poprawę Waszego humoru. Przynajmniej mam taką nadzieję Wink
O, ha! Mam "Ten Bezczelny Narrator". Napisany dość dawno, ale, hm, może się Wam spodoba.

A teraz usiądźcie wygodnie i uśmiechnijcie się, drodzy klubowicze Wink

Ten Bezczelny Narrator: cz. 1
Prolog

Czy nigdy nie zastanawialiście się nigdy nad nędznym losem narratora wszechwiedzącego? Może jest tylko bezosobowym głównym bohaterem, na którego nikt nigdy nie zwraca uwagi? Może czas to zmienić?
Może czas ujawnić prawdziwe znaczenie skrótu agencji N.A.S.A. i powiedzieć w końcu, że to po prostu centralna agencja narracji połączona z Bankiem Czarnych Charakterów i obskurnym bufetem?

Ostatni dzwonek na przerwę w tym roku szkolnym zagrzmiał na zalanym światłem zachodzącego słońca korytarzu.
Tuż po nim ten sam korytarz wypełnił gwar i śmiech uczniów wychodzących z sal lekcyjnych. Nauczyciele wymieniający do siebie przyjazne spojrzenia zamykali drzwi do klas. Gdybym umiała czytać w myślach belfrów na pewno dzwoniły by tam myśli takie jak: "Nareszcie pozbywamy się tych przebrzydłych bachorów!" lub "Założę się, że ten błazen podczas wakacji złamie nogę!" patrząc na chłopaka w podskokach wybiegającego ze szkoły. Jeśli, na ten przykład, pomyślałaby tak pani Smith, to miałaby rację - ten bezczelny urwis Tom złamie nogę w te wakacje skacząc z mostu do wody.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały jednak na to, iż nie o tym będzie ta powieść, toteż zwróciłam uwagę na dwójkę uczniów wychodzących właśnie ze szkoły.
Nazywali się William i Nina i, rzecz jasna, mieli po jednym imieniu na głowę.
Nina zwana również Ninką wyglądała jak wiewiórka - miała ognisto rude włosy, a twarz zalewała burza piegów, co, niestety, mogło mieć związek z uczuleniem na słońce. Oczy, a raczej ich tęczówka były koloru orzechowego. Były też kształtu orzecha, co jeszcze bardziej dodawało jej wiewiórczego uroku.
William natomiast był niezbyt wysokim chłopcem o wyrazistych rysach twarzy, kruczoczarnych włosach i szaroniebieskich oczach zdawających się patrzeć na wszystko, co mijał, z podejrzliwością i jednoczesnym zainteresowaniem.
Oboje mieli po szesnaście lat i byli bliskimi przyjaciółmi.
Tak, pomyślicie zapewne, mają szesnaście lat i są TYLKO przyjaciółmi? Czy narratorka ma nas za półgłówków?

W tym opowiadaniu jednak, mimo wszystko, nie ma nic do rzeczy stosunek narratorki do czytelników. Musicie wiedzieć, że jako narratorka wszechwiedząca pomylę się w tym opowiadaniu tylko raz, po czym poprawię się i wybiegnę z jaskini pełnej przerażających nietoperzy. Następnie popędzę przez bagno i długie wrzosowisko by już po chwili znaleźć wycieczkę cudzoziemców...

Muszę jednak opowiedzieć wam historię o truskawkach, przejęzyczeniu, agencji N. A. S. A. i chorobie morskiej. Tak, moi drodzy, ta narracja jest jedynie z przymusu i absolutnie dla pieniędzy.

Ten Bezczelny Narrator: cz. 2
Monolog o nieudanej narracji

Czytając gazetę, jeżdżąc na rowerze, czy ścierając rozlane mleko na podłodze nie zastanawiamy się nad tym, co jest treścią naszego życia. Treść życia to, na przykład, nasza praca, sport lub mleko (nie zapominajmy o mleczarzach)... W skrócie to, co jest nam najbliższe. Gdybyśmy napisali pod koniec swego żywota skrótkie streszczenie naszego życia, to na ten przykład, dla mleczarza (lub kota) rzeczownik mleko będzie się odmieniał w co najmniej paru przypadkach na jednej stronie tekstu.
Treścią życia tego opowiadania będą przede wszystkim Will, Ninka, ja i pewien bardzo podejrzany typ, który skończy na dnie fontanny (...ale przeżyje).

Wznówmy więc naszą historię... i powróćmy do jej początku, czyli pewnego parnego popołudnia tuż po ostatnim w tamtym roku szkolnym dzwonku, gdy ze szkoły wychodziło oboje naszych bohaterów, William i Nina.
Był to jeden z tych gorących dni, w którym w powietrzu można było wyczuć atmosferę ulgi i ogólnego zadowolenia z powodu nadchodzących wakacji.

Dwóch przyjaciół przeszło przez skwer i usiadło na murku zaraz za bramą gimnazjum imienia Toma Flyncha (nikt z uczniów nie wiedział kim był, a i nauczyciele pytani o niego mamrotali coś niezrozumiałego pod nosem i rumienili się).
- Dwa miesiące spokoju... - odetchnęła Ninka zawiązując swoje wiewiórczo rude włosy w kitkę. - Nareszcie - dodała szczerząc zęby gdzieś w stronę sklepu spożywczego, a raczej w jakąś niezidentyfikowaną przestrzeń pomiędzy nimi.
- Ja pojadę do babki - powiedział Will. - Starej wiedźmy - mruknął po chwili.
- Will - powiedziała z wyrzutem Nina - to twoja babcia...
- Wierzyłbym w to gdyby nie fakt, że wieczorem zawsze wychodzi gdzieś i wraca po północy.
- Naczytałeś się po prostu za dużo Harry'ego Pottera, a...
- Nie znasz jej - przerwał jej ponuro Will, zeskoczył z murka i zarzucając torbę na ramię poszedł w stronę swojego domu.
- To, że ma kolekcję kociołków o niczym nie świadczy! - zawołała za nim Ninka i poszła w przeciwną stronę. - Do jutra!
Will i wymamrotał coś w rodzaju "'-eść" po czym odwrócił się i dodał:
- Masz rację! W kotle gotuje tylko gulasz dla swojej ogromnej sowy śnieżnej...
Ninka zaśmiała się nie wiedząc, czy to na pewno był żart, i pobiegła do domu.
Już przechodziła przez bramkę gdy z krzaków tuż przy furtce ktoś wypadł. Była to młoda dziewczyna. Miała krótkie, fioletowe włosy, które przepasywała jaskrawo pomarańczowa apaszka. Na nosie miała wielkie, ciemne okulary z oprawkami o takim samym kolorze. Nosiła jasnozielone, nieco wydarte spodnie i różową koszulkę, z którą, tak jak ze spodniami, najwyraźniej trudno było jej się rozstać. Miała bardzo wystraszoną minę, a wytrzeszczone oczy były wbite w twarz Ninki.
(Dalsza narracja jest zbędna, więc, pozwolę sobie tylko na dialogi.)
- Och, wydało się... Znów wszystko na nic... Stracę posadę i nikt mnie już nie zatrudni. Błagam cię! Nic nie mów! I zmykaj szybko do domu! A jakby coś... jakby coś to mnie nie widziałaś, łapiesz? Ach... Dlaczego właśnie ja...? I wybiegła przez furtkę ogrodu zostawiając Ninkę wlepiającą w niej swoje orzechowe oczy... Co za wstyd!


Ten Bezczelny Narrator: cz. 3
Inne cywilizacje we Wszechświecie

- Dziwne - stwierdził Will, gdy Nina nazajutrz powiedziała mu, kogo spotkała wracając do domu.
Byli w domu Willa i sączyli w najlepsze drugą kolejkę herbaty malinowej serwowanej przez matkę Willa, Lucy. William był jedynakiem, a rodzice po bankructwie swojej fabryki proszku do prania pracowali w miejscowej bibliotece. Zamieszkali dwie ulice dalej od domu Ninki w dość dużym, ale zupełnie zniszczonym domu. Teraz, po paru latach od przeprowadzki był zupełnie nie podobny do ruiny, którą zastali.

- A wybiegając z ogrodu zdawała się, no... mówić do siebie - powiedziała po chwili Ninka robiąc minę, która wskazywała, że w krzakach za furtką spotkała wariatkę (Jak bardzo się myliła!).
- A może... - powiedział zastanawiając się. - Może po prostu trafiłaś na ukrytą kamerę?
Coś przewróciło się w brzuchu Ninki na samą myśl o tym, że została wykorzystana w niecnych celach przez kolejnych Amerykanów realizujących swoje "show" w Wielkiej Brytanii - tuż pod jej domem.
- No co ty - mruknęła niepewnie. Już wyobrażała sobie nowy program telewizyjny, który prowadzi jakiś szalony Afroamerykanin witając publiczność wielkim, donośnym "Wooow, men! Welcome to the Night with idiots of Great Britain Show" z okropnym akcentem wskazującym na to, iż korzenie prezentera mogły siegać najdzikszego zachodu północnej Ameryki.

- Dobrze się czujesz? - spytał podejrzliwie Will spoglądając na blada jak ściana Ninkę. - Wiesz, może to po prostu była jakaś wariatka. Nie powinnaś się tym przejmować.
- Jasne - mruknęła Ninka dopijając malinową herbatę i patrząc się w ścianę pokoju Willa zaklejoną wycinkami z prasy, plakatami i różnymi napisami typu: "Czy kosmici chcą nawiązać z nami kontakt?" lub "Kosmoidalne łuski wrotami do Wszechświata".
- Nadal interesujesz się... Nimi? - zmieniła temat.
- Oczywiście - odpowiedział niemal natychmiast Will i podszedł do ściany wskazując na artykuł pod tytułem: "Porwali mnie kosmici". - Wiesz, że w Nothingham kosmici porwali mężczyznę i przeprowadzali na nim doświadczenia, po czym podstawili go na miejsce i, nie uwierzysz, okazał się być...

Następnego dnia, a był to poniedziałek, Ninka zupełnie zapomniała o dziwniej dziewczynie spod furtki, bo gdy zeszła na śniadanie czekała już na nią mama z zieloną kopertą w jednej, a z reszta poczty w drugiej ręce.
- Wysyłałaś pracą na konkurs... zaraz, niech rozczytam ten maczek - mruknęła wpatrując się w kopertę i mrużąc oczy. - Inna... e... cywilizacja... Nie widzę bez okularów...
- Inne cywilizacje we Wszechświecie? - Ninka od razu przebudziła się, a jej twarz, wraz z piegami, wykrzywia się w uśmiechu. Wzięła kopertę, szybko ją otworzyła i odczytała jej zawartość: - Gratulujemy... Zajęła pani trzecie miejsce w konkursie "Inne cywilizacje we Wszechświecie z pastą Colgate"... Wygrałam! - krzyknęła, a jej głos rozniósł się po całej ulicy. - Wygrałam... Co wygrałam...? Trzecie miejsce... Dwutygodniowe kolonie w Kornwalii... Nieźle! W wiosce Filly Fall? Nie znam...
- Prawdę mówiąc ja też... - powiedziała uśmiechnięta mama kierując się w stronę stołu. - Może to jakiś ciemny zaułek. Bez prądu i wody...
- Och, przestań... - mruknęła w niebo wzięta Ninka po raz trzeci czytając list.
Nagle zadzwonił telefon, a Ninka w radosnych podskokach pobiegła go odebrać.
- Halo?
- Wygrałem! - zagrzmiał głos Willa w słuchawce. - Pierwsze miejsce, wyobrażasz sobie?! Kolonie w jakiejś wiosce bez prądu i bieżącej wody i teleskop!

Następnie w słuchawce było słychać śmiechy i chichoty przez około dziesięć minut, William zdążył tylko poinformować Ninkę, że jego mama może oddać jej mamie worek proszku do prania, a zaraz potem sygnał w telefonie Ninki ustał - kot jej młodszej siostry przegryzł kabel. Najwyraźniej w wyniku niepohamowanej radości czy wręcz ekstazy koty robią rzeczy, które do tej pory nie śnią się filozofom.



Może nie najlepsze, ale własne Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zabijacielka dnia Nie 22:35, 09 Lip 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cirilla
Rubinowy Skarabeusz



Dołączył: 25 Mar 2006
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8

Skąd: Valinor

PostWysłany: Nie 17:52, 09 Kwi 2006    Temat postu:

Bardzo fajne Smile i ujęte od ciekawej strony. W ogóle interesujący pomysł z tym narratorem Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewulinka
Szmaragdowy Feniks



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8

Skąd: z księgrani

PostWysłany: Śro 17:29, 26 Kwi 2006    Temat postu:

Wybacz, ale nie cierpię czytać z ekranu chyba, że jestem bardzo zdesperowana brakiem czegoś do czytania Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zabijacielka
Administratorka



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8

Skąd: Dymiący Piecyk

PostWysłany: Czw 11:06, 27 Kwi 2006    Temat postu: Spoko...

Ja ma tak samo...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tylkoprawda
Szmaragdowy Feniks



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8

Skąd: Obok Wrocławia.

PostWysłany: Pon 17:17, 01 Maj 2006    Temat postu:

Ja tak samo jak poprzedniczki..
Chyba ze coś jest napisane w krótkich częściach


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tylkoprawda
Szmaragdowy Feniks



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8

Skąd: Obok Wrocławia.

PostWysłany: Pon 17:18, 01 Maj 2006    Temat postu:

ale wezme sie i przeczytam, tylko nie wiem kiedy, łś

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tylkoprawda
Szmaragdowy Feniks



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/8

Skąd: Obok Wrocławia.

PostWysłany: Wto 13:32, 02 Maj 2006    Temat postu:

No prosze, sama raz coś wygrałam.
Zaraz zaraz dwa razy Very Happy
Smile
MIło i lekko się to czytało Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum Klub Książki Strona Główna -> Twórczość użytkowników Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Bright free theme by spleen stylerbb.net & programosy.pl
Regulamin